niedziela, 7 lutego 2016

Zamień zazdrość w podziw


 Jestem w takiej dość specyficznej sytuacji życiowej. Otóż wszelkie dylematy, cięższe i lżejsze, moje i cudze, impulsywnie i przemyślanie podjęte decyzje i wiele, wiele czynników losowych doprowadziło mnie tu gdzie jestem. Studiuję sobie matematykę już trzeci rok. A na studiach odnalazłam love of my life (w skrócie: loml). No i studiujemy razem. Widujemy się niemal codziennie. Mamy razem większość zajęć. Mieszkamy blisko siebie. Jemy razem obiady. Jeździmy razem autobusami. Jest wspaniale, gdyby nie jedno malutkie

A L E


 No cóż. Sytuacja wydaje się być idealna. Więc skąd jakieś a l e? Ano z życia. Bo on jest ode mnie lepszy. Przy moich ledwie zdanych egzaminach - on ma indeks wypełniony przez pierwszoterminowe 5.0. Kiedy ja siedzę godzinami i nieraz nic, kompletnie nic nie rozumiem, On spędziwszy nad tym samym zagadnieniem dużo mniej czasu, potrafi je przyswoić lepiej niż wykładowca. Ja przed sesją wpadam w panikę, On zamieszcza na fejsbuku status o treści: 'Let's rock!' przed pierwszym egzaminem. Ja się gubię w oznaczeniach, on je świetnie rozumie. Nie oszukujmy się. Jest prawdziwym geniuszem. Ma niebywały talent i intuicję. Nie minął się z powołaniem. A ja?

. . .

 Wiecie, był okres kiedy naprawdę miałam z tym problem. Czułam się gorsza, było mi wstyd, że mój chłopak wszystko musi mi tłumaczyć, że wszystko umie lepiej. Bałam się, że może się zniechęcić taką dziewczyną - nie tak zdolną, nie tak genialną (głupie kompleksy). To naprawdę wpędzało mnie w okropny nastrój. Zanim nasz związek się zaczął, moje studia traktowałam bardzo binarnie - albo zdam, albo nie zdam. Oceny nie były mi do niczego potrzebne. Byle zdać. Co się zmieniło? Skąd ta nagła ambicja? Skąd ta nagła presja? No cóż. Sama nie wiem. Cieszę się jednak, że to już za mną. Mój punkt widzenia zmienił się po natrafieniu w internecie na to proste zdanie:


Zamień zazdrość na podziw

Tyle. To wystarcza. To mnie wyleczyło. Nauczyłam się podziwiać mojego chłopaka. Jako, że nie jestem osobą, która bawi się w związki - myślę o moim loml naprawdę poważnie. A czy bycie z człowiekiem niezwykle inteligentnym nie jest powodem do dumy? Nie jest powodem do radości? Czy nie rokuje dobrze na przyszłość? Zrozumiałam jakie mam szczęście. Odbieram jako niebanalny komplement fakt, że ktoś tak uzdolniony zakochał się we mnie. Dzięki temu mam mniej zmartwień. Loml z resztą też - już nie musi mnie tak zapewniać o mojej inteligencji (której wcześniej byłam pewna!), nie musi mi wbijać do głowy, że oceny są nieważne (łatwo mówić, jak się ma same piątki, co?). Zyskał też prawdziwą, szczerą i wierną fankę swojego geniuszu - mnie! I jestem z tego dumna.




"Zazdrość to jeden z objawów niewiary w samego siebie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz