wtorek, 9 lutego 2016

C R E D O

 Mimo, że usiłuję pozostać w miarę anonimowa, chcę pewne fakty o mnie wyjawić. Przecież to kim jestem, jaka jestem, co robię kreuje mój światopogląd i wpływa na to co pojawi się na blogu.
 Dziś chciałam się skupić na rzeczy dla mnie najważniejszej. Na moim osobistym credo.
 Polska jest krajem katolickim, chrześcijańskim. Ale wielu ludzi dookoła ma niestety spaczony obraz Boga i kościoła. Niestety. Osobiście nie jestem katoliczką, choć większość mojej rodziny owszem. Ja od dziecka jednak uczęszczałam do kościoła Zielonoświątkowego, obecnie również należę do kościoła ewangelicznego. Ale bardziej niż w kościół wierzę w Jezusa. Wierzę w to, co mówi o Nim Pismo Święte. A napisane tam jest, że Jezus został przybity do krzyża i umarł, żeby zabrać grzech z mojego życia. Bóg zgodził się, by jego jedyny syn zginął, mimo że przez całe życie nie popełnił żadnego grzechu. Ale my popełniamy je codziennie. Każdy z nas.


 Oto czym żyję na codzień. Żyję w świadomości, że jestem na tyle wartościowa, by oddać za mnie życie. Że jestem kochana miłością bezwarunkową, taką, która wszystko wybacza. Bo Bóg kocha mnie niezależnie od tego co robię, co myślę, co mówię. Nie definiują mnie moje uczynki ani osiągnięcia. Oczywiście, kocham Boga, chcę poddawać mu moje życie i staram się nie popełniać błędów. Ale błędy i grzechy to nieodłączna część ludzkiej natury. Bóg wie o tym doskonale, zawsze wybacza, nigdy nie potępia. Wiedząc to, żyję w wolności. Nie definiuje mnie też przynależność do żadnego kościoła, czy to katolickiego, czy zielonoświątkowego czy każdego innego. Bo "tak jak chodzenie do McDonalda nie uczyni ze mnie hamburgera, tak chodzenie do kościoła nie zrobi ze mnie chrześcijanina". Cieszę się, ze w kościele spotykam ludzi, którzy żyją tym co ja, kochają Boga, chcą Go poznawać i mieć z Nim relację, mogę się od nich uczyć i razem z nimi służyć. Jednak wiem, że kościół, który założył Chrystus to nie żadna instytucja. Nie konkretna denominacja. Jezus nazywa nas kościołem. Kościół, który założył Jezus to wszyscy ludzie, którzy w Niego wierzą, którzy mają z Nim relację. Dlatego uważam, że dopóki w kościele naucza się tego, co mówi Pismo Święte, nie ma sensu się spierać, który kościół jest okej, a który nie. Bo przynależność do kościoła nie daje nam zbawienia. Zbawienie możemy otrzymać tylko przez wiarę w ofiarę Jezusa na krzyżu.
 Uważam, że każdy w życiu musi przyjąć jakieś założenie (ah, ci matematycy...) i według niego układać poglądy na sprawy podrzędne. Moim założeniem jest wiara w prawdziwość i autentyczność Pisma Świętego. W ten sposób, kiedy stoję na rozdrożu odnośnie jakiegoś ważnego światopoglądowego dylematu - szukam odpowiedzi w Biblii, modlę się i przyjmuje zasady biblijne za swoje. Dla niektórych może być to naiwne - ale jest to tylko rozbieżność w założeniach :)
 Ten post powstał głównie ze względu na fakt, że na pewno raz na jakiś czas pojawi się tu jakiś tekst dotyczący tematu wiary, Biblii i mojego życia z Bogiem. Chcę, by sprawą jasną był mój pogląd na kwestie wiary, jednak daleka jestem od narzucania swojego zdania innym. Mam nadzieję spotkać się z wyrozumiałością :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz